Szef w Spódnicy

Jak nie prowadzić firmy #7: Czy na pewno nadajesz się na przedsiębiorcę – czyli TOP 8 cech, które każdy przedsiębiorca powinien posiadać.

To pytanie nie jest przypadkowe i zanim podejmie się decyzję o tym, że zakładamy firmę czy startup, warto, żeby na nie sobie odpowiedzieć. Być może okaże się, że to nie jest ścieżka dla wszystkich. Dlaczego o tym piszę? Bo ostatnio wystrzeliła moda na startupy. W dodatku czytając o „kosmicznych” wycenach, już nie tylko zagranicznych spółek, ale także początkujących firm w Polsce, wiele osób chce wskoczyć do tego pociągu, nie wiedząc jakie są tego konsekwencje.

Moda na startupy

Moda na prowadzenie startupów na dobre zagościła nad Wisłą. Widać to po statystykach publikowanych przez różne organizacje czy fundusze inwestycyjne działające w Polsce. Polecam raport o polskich startupach przygotowywany przez Fundację Startup Poland – Polskie Startupy 2021.

Inwestycje VC w Polsce 2019 – 2021

W prasie branżowej, i nie tylko, nagłówki aż krzyczą „Spółka X pozyskała Y milionów od funduszu Z na rozwój”. Czasami ten Y to kilkanaście, kilkadziesiąt, a w przypadku niektórych startupów kilkaset milionów złotych… Nie dziwi więc, że na fali tego boomu każdy chciałby jak najdalej popłynąć. Kuszeni milionowymi wycenami, zakładamy „innowacyjne” startupy, wierząc, że już za chwilę znajdziemy inwestorów, dzięki którym wartość naszej firmy wystrzeli do góry a my niedługo staniemy się milionerami… Przyznaję się, w 2010 roku zakładając Qtravel.pl, też należeliśmy do tej grupy. Ale rzeczywistość zweryfikowała nasze wielkosiężne plany i okazała się zdecydowanie bardziej przyziemna.

Prowadzenie startupu

W internecie krąży całe mnóstwo grafik i memów pokazujących, jak faktycznie wygląda rzeczywistość osób, które zdecydowały się na założenie startupu (piszę o startupach, ale to też może dotyczyć każdej nowo założonej firmy). Gdybyśmy mieli podsumować ją jednym słowem, to idealnym dla mnie jest „rollercoaster” – raz jesteś na szczycie i czujesz euforię, a za chwilę, wpadasz w dół i zastanawiasz się, w co się wpakowałeś/wpakowałaś ;-).

Autor grafiki: Derek Halpern, założyciel m.in. https://socialtriggers.com

Moje doświadczenia na przestrzeni ponad 10 lat, a zwłaszcza ostatnich 2,5 roku idealnie to potwierdzają… Początek pandemii w 2020 roku – dół, ale za chwilę informacja o otrzymaniu grant B+R – ulga, lockdown i wstrzymanie ruchu turystycznego (marzec – czerwiec 2020 roku) – kolejny kryzys, drugi grant z NCBIR (czerwiec 2020 roku) – euforia, kolejne fale koronawirusa do początku 2022 roku to kolejne kryzysy, bo jak tu przewidzieć i zaplanować przychody firmy, obiecująca sprzedaż wycieczek w styczniu i lutym 2022 roku – optymizm, wybuch wojny w Ukrainie – „załamka”, odbicie postpandemiczne w turystyce na sezon 2022 – ponownie euforia, przyspieszająca inflacja – obawa co będzie z branżą turystyczną za kilka miesięcy. Jako właściciel firmy muszę (a nie „powinnam” czy „chciałabym”) sobie z tym radzić i znajdować rozwiązania, które pozwalają nie tylko przetrwać ten rollercoaster, ale także pchać tę firmę do przodu. I niestety nie jest to zadanie łatwe i dla każdego.

I tu wracam do pytania z tytułu artykułu. Czy nadajesz się do prowadzenia firmy?

Wielokrotnie się nad tym zastanawiałam i tyle samo razy odpowiadałam sobie „nie”, co „tak”. Na szczęście na przestrzeni kilku lat, odkryłam, że jest kilka cech, które pomagają, przynajmniej mi, w byciu przedsiębiorcą. Nie są to na pewno wszystkie cechy – ten wybór jest zdecydowanie subiektywny i oparty na moich własnych doświadczeniach.

Poniżej ich lista w kolejności przypadkowej.

Cecha nr 1: Umiejętność działania pod presją

Zaczynam od tej cechy, bo jak pisał Ben Horowitz są „CEO czasu pokoju” i „CEO czasu wojny”. My zdecydowanie od początku pandemii żyjemy w okresie „wojennym” (dosłownie i w przenośni), pod ogromną presją tego, aby pomimo przeciwności losu, firmy przez nas zarządzane przetrwały.

Co ciekawe, myślę, że w moim przypadku, bardzo pomógł mi background w postaci pracy jako administrator systemów. Jestem przyzwyczajona do tego, że „kryzysy wybuchają w weekendy” czyli niespodziewanie, że trzeba zachować zimną krew i nie panikować, kiedy posypie się baza danych, a nie masz aktualnych backupów 😉 i znaleźć rozwiązanie (czasami bardzo nieoczywiste lub kosztowne 😉 ) takiego problemu. Jeśli więc jesteś taką osobą i sytuacje kryzysowe Ciebie nie paraliżują, a wręcz przeciwnie, wyzwalają pokłady kreatywności, to jest znak, że możesz nadawać się na przedsiębiorcę. Gorzej, gdy się w nich nie odnajdujesz, bo lubisz mieć wszystko poukładane i przewidziane. Sorry, w startupach tego nie doświadczysz :-(.

Cecha nr 2: Umiejętność adoptowania się do zmian

Kolejna niezwykle istotna cecha, która jest bardzo pożyteczna w startupie i w zasadzie wpisana w jego DNA. Musisz umieć akceptować zmiany i dostosowywać się do nich. Traktować je jako coś naturalnego, a nie zło konieczne. Twój pierwotny pomysł na biznes się nie sprawdza – zaakceptuj to, że musisz coś zmienić (model biznesowy, produkt, klientów), nie upieraj się przy swoim, bo nie warto tracić na to czasu (oj, coś na ten temat mogłabym powiedzieć… ). Zaakceptuj, że „wszystko płynie” i ulega zmianie – otoczenie zewnętrzne, polityczne, gospodarcze, biznesowe czy nawet nawyki klientów.

Na przykład, w trakcie pandemii, kiedy nie mogliśmy sprzedawać wycieczek klientom w Qtravel.pl, trzeba było zaakceptować istniejącą sytuację i znaleźć inne rozwiązanie. W tym przypadku przeorganizowałam naszą strategię w kierunku segmentu B2B, wiedząc, że segment B2C długo się nie odbuduje. Z kolei, wybuch wojny w Ukrainie, spowodował, że musiałam pogodzić się z tym, że rynek rosyjski, który braliśmy pod uwagę, z dużą liczbą turystów korzystających z wakacji „all inclusive” jest dla nas zamknięty.

Moje osobiste doświadczenia przekonują mnie do tego, że otwartość na zmiany, pozwala startupowi przetrwać nawet najgorsze zawirowania. Powyżej wspomniałam tylko o kwestiach biznesowych, ale dotyczy to każdej dziedziny ważnej w startupie – od technologii po marketing. Osoby, które lubią twardo trzymać się swojego zdania i swojej wizji firmy, nie biorąc pod uwagę zmian zachodzących w świecie, nie koniecznie więc sprawdzą się zarządzając przedsiębiorstwem. Nawet w dużych firmach, trzeba umieć dostosowywać się do zmian.

W przypadku startupów technologicznych, myślę, że bardzo ważna jest umiejętność dostrzegania zmian trendów technologicznych. Przykład upadku firmy Kodak, która nie wzięła na poważanie rewolucji cyfrowej, jest tego najlepszym dowodem (ciekawą analizę przyczyn upadku można znaleźć tutaj: https://shopa.eu/blog/2018/02/12/historia-upadku-firmy-kodak/). Tak samo wielkie koncerny motoryzacyjne nie doceniły rewolucji samochodów elektrycznych za którą stała Tesla Motors (i oczywiście Musk). Firmy takie jak General Motors czy Volkswagen zostały daleko w tyle i musiały nieźle się natrudzić, aby nawiązać z Teslą konkurencję w segmencie elektryków.

Cecha nr 3: Wytrwałość

Jeśli chcesz prowadzić firmę, musisz się zastanowić także, czy bardziej jesteś maratończykiem czy sprinterem. Prowadzenie firmy to maraton, w którym przez wiele kilometrów (lat) nie widzisz mety (sukcesu) a musisz wierzyć, że do tej mety w końcu dotrzesz. Jest to zadanie trudne, gdyż wydaje mi się, że obecna kultura sprzyja przekonaniu, że sukces jest w zasięgu ręki, że wystarczy przebiec tylko 100 metrów a nie kilkadziesiąt kilometrów.

Wytrwałość to przekonanie do swojego pomysłu, wizji tego, co chcemy robić czy produktów, które chcemy budować i nie uleganie presji otoczenia. Pierwszy seryjnie produkowany elektryk „Model S” Tesli nie powstałby, gdyby nie wytrwałość Muska i jego pracowników w chęci zbudowania najlepszego samochodu elektrycznego na świecie. Nie zniechęciły ich problemy finansowe (Tesla była wtedy na skraju bankructwa), pracownicze (odeszli założyciele Tesli Motors – Marc Eberhard, Tarpenning), wizerunkowe (proces z Eberhardem, podnoszenie cen Roadstera klientom, którzy już za niego zapłacili, akcje serwisowe) czy opinia branży motoryzacyjnej, która długo nie brała Tesli na poważnie.

Wytrwałość to też umiejętność robienia „swojego”, nawet wtedy gdy na około słyszysz „dobre rady” ekspertów, że to nie wypali, nie sprawdzi się, że nie ma na to zapotrzebowania… W swojej historii też mam takie doświadczenia, które potrafiły nieźle zniechęcić do działania. Składając pierwszy wniosek (2015r.) na projekt badawczy do Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, w ocenie merytorycznej otrzymaliśmy uwagi, że: proces predykcji cen jest stosowany przez samych dostawców usług hotelowych i turystycznych oraz inne OTA, więc jego wdrożenie nie będzie znaczącą nowością, tak zaawansowane narzędzie (czyli wyszukiwarka semantyczna) będzie zbędne przy ograniczonej liczbie ofert, produkt będzie przynajmniej częściowo konkurencyjny, kadra zarządzająca nie posiada doświadczenia ani wiedzy merytorycznej w kluczowym obszarze semantyki (podczas gdy od 5 lat zajmowałam się problemem wyszukiwania w turystyce za pomocą języka naturalnego) i tak dalej, i tak dalej. Gdy czyta się takie rzeczy ze świadomością, że są to opinie ekspertów, to można się nieźle zdołować, prawda?

Cecha nr 4: Umiejetność odłożenia w czasie nagrody (zwłaszcza pieniężnej)

Kolejny cecha, która może się przydać, gdy startujesz ze startupem. Musisz mieć świadomość, że profity w startupie nie pojawiąją się zbyt szybko. Na początku drogi jest ciężko, o czym wielokrotnie mówili i pisali nawet najbardziej znani founderzy (polecam bardzo ciekawy wywiad założyciela Booksy.com w podcaście Michała Sadowskiego) – nie masz stałej pensji lub pensja jest zdecydowanie niższa od średniej na rynku, często jedziesz na własnych oszczędnościach, bo firma nie zarabia na tyle, aby pokryć Twoje wynagrodzenie, wypłacasz je sobie nieregularnie w zależności od tego, jak wygląda Twój cash flow, a czasami nawet dokładasz do pieca licząc, że w końcu przyjdzie ten dzień, kiedy to Twoje poświęcenie się opłaci lub co gorsza, jesteś na skraju upadłości, jeśli nie pozyskasz kolejnej rundy finansowania. Jeśli jesteś w stanie ten stan rzeczy zaakceptować i poczekać na drugi cukierek, zamiast zjadać tylko jeden (słynny Marshmallow test ) to może być z Ciebie startupowiec :-). Chyba że wolisz mieć więcej tu i teraz, to niestety ta droga niekoniecznie jest dla Ciebie.

Cecha nr 5: Chęć ciągłego uczenia się nowych rzeczy

Gdyby ktoś w 2010 roku powiedział, że będę zajmować się sztuczną inteligencją w firmie i wykorzystywać hasło AI do pozycjonowania naszego produktu Qtravel.ai, chyba bym nie uwierzyła… A jednak od tego czasu w firmie udało się nam dokonać pivotu, zmienić model biznesowy, zmienić segment klientów i zbudować całkiem nowe produkty w oparciu o technologie, których kilka lat temu w ogóle nie znałam. Baaa – zrobić 2 projekty badawczo-rozwojowe i współpracować w jednym z nich z moją macierzystą uczelnią i wykładowcami, z którymi kiedyś miałam zajęcia 🙂

Taki rozwój firmy wymaga jednak tego, aby nie zasypywać gruszek w popiele i ciągle się uczyć – w moim przypadku nie byłby on możliwy bez wielu godzin spędzonych na czytaniu publikacji naukowych, raportów, analiz, wydobywaniu wiedzy od partnerów naukowych, branżowych, uczenia się od osób bardziej doświadczonych w danej tematyce. W branży IT ta chęć do zdobywania nowej wiedzy jest niewątpliwie jednym z głównych czynników sukcesu firmy . Co ważne, uważam, że sygnał do nauki, musi iść z samej góry – jeśli jako właściciel firmy nie widzisz potrzeby uczenia się, to nie oczekuj od pracowników tego samego. A co nawet ważniejsze – nie wyobrażam sobie, żeby prowadzić firmę i nie być na bieżąco w tematyce, która firma się zajmuje 😉

Cecha nr 6: Umiejętność uczenia się od innych

To jest umiejętność nad którą jeszcze pracuję, ale którą w skrócie można określić jako „nie wyważaj otwartych drzwi” ;-). Mam takie wrażenie, że my jako nacja, nie umiemy się uczyć od innych, a najlepiej uczymy się na własnych błędach, które czasami mogą nas mocno zaboleć. Kiedyś uważałam, że do wszystkiego muszę dojść sama (niestety czasami jeszcze tak mam) i nie umiałam prosić o pomoc. Teraz staram stosować się zasadę, że jeśli mam problem do rozwiązania, to wolę poprosić o radę kogoś, kto był w tym samym miejscu co ja, ma większe doświadczenie lub wiedzę ode mnie niż rozkminiać problem sama. Wokół mnie jest mnóstwo osób o świetnych kompetencjach i wiedzy w dziedzinach, w których nigdy nie będę mocna. Czasami wystarczy krótka rozmowa, żeby spojrzeć na problem z innej perspektywy i znaleźć rozwiązanie. Do tego wystarczy Twój własny networking – możesz nawet nie zdawać sobie sprawy, ile wokół Ciebie jest osób, które przeszły przez Te same problemy co Ty.

Cecha nr 7: Otwartość na krytykę

Prowadząc firmę z jednej strony musisz być odporny na krytykę – na przykład nieprzychylne komentarze na temat Twojej firmy, z drugiej musisz umieć tę krytykę przyjmować i wyłuskiwać z niej to co jest istotne. Nie jest to łatwe, bo nikt nie lubi być krytykowany, czasami krytyka może być personalna, czasami może być słuszna a czasami może nawet bardzo mocno zaboleć (też tak się zdarzało). Krytyka może być anonimowa, ale może ją wygłaszać osoba Ci bliska, pracownik firmy, partner biznesowy. Wtedy oczywiście jest zdecydowanie gorzej.

Nie mam dobrego patentu, jak przyjąć krytykę. Z pewnością wielokrotnie przyjmowałam ją źle. Bardzo często krytyka bolała mnie, dlatego, że choć intuicyjnie czułam, że jest słuszna, nie chciałam przyznać się przed innymi, ale przede wszystkim przed sobą, że nie mam racji. W moim przypadku, nie pomaga mi fakt, że często bywam uparta (podobno to przypadłość rodzinna;-) i bywam przywiązana do swoich racji. Z jednej strony może to mieć dobre strony (patrz cecha nr 3), z drugiej powodować, że nikt nie będzie chciał ze mną dyskutować lub wskazywać, gdzie popełniam błędy. Warto nad tym pracować, gdyż aby firma mogła się rozwijać, ważne jest to, aby współpracownicy wiedzieli, że mogą swobodnie się wypowiadać, z czym wiąże się także możliwość krytykowania.

Cecha nr 8: Umiejętność akceptowania porażek

I last but not least. Chcesz prowadzić startup, to zaakceptuj fakt, że porażki są nieuniknione. Po prostu są. Czasami jest ich więcej, czasami mniej, czasami zaliczasz je seriami a czasami jest to rollercoaster – raz porażka, raz sukces. Słynna grafika z górą lodową to nie ściema. Zanim osiągniesz jeden sukces, który Twoje otoczenie i inni zauważą, zaliczysz wiele potknięć i porażek. Często seria porażek może zdołować, gdyż zaczynasz poddawać w wątpliwość to czy nadajesz się do prowadzenia firmy, czy ta „robota” ma sens gdy ciągle nie widać światełka w tunelu.

I tu Ciebie pocieszę… Nie jesteś sam 🙂 Apple był na krawędzi bankructwa po serii nietrafionych decyzji biznesowych, ale wyszedł z tego dzięki powrotowi Steva Jobsa za stery firmy. I popatrzmy, gdzie ta firma jest teraz. Netflix zanim znalazł swój model biznesowy też musiał się trochę namęczyć (miał już się sprzedać sieci wypożyczalni video, która na szczęście ich nie chciała).

Jednym słowem porażki są i będą wpisane w działanie startupu. Najważniejsze co z nimi zrobisz – albo je zaakceptujesz jako naturalne etapy w rozwoju firmy, albo w dłuższej perspektywie będą zniechęcać Ciebie do prowadzenia firmy.

Myślę, że najważniejszy jest mój osobisty stosunek do porażek. Nie jest łatwo nie podchodzić do nich emocjonalnie, ale staram się. Jeśli coś mi się nie uda lub coś pójdzie nie po mojej myśli, to oczywiście pierwsza reakcja jest bardzo emocjonalna, ale potem próbuję tę porażkę przeanalizować, zrobić jej wiwisekcję, zobaczyć czy mogę z niej wyciągnąć jakieś wniosk. Na początku mojej przygody z zarządzaniem firmą, wszystkie sytuacje, w których coś poszło nie tak jak zakładałam, opisywałam sobie w kajeciku, dosłownie rozkładając na czynniki pierwsze. Teraz robię to już rzadziej, bo już nauczyłam się porażkami zarządzać.

Cecha nr 9 ….

I na koniec tu można wpisać każdą inną cechę, która jest przydatna w prowadzeniu firmy. Ja wymieniłam 8 – dla mnie w tej chwili najważniejszych. Być może, za jakiś czas, będąc na innym etapie rozwoju, dojdę do wniosku, że potrzebne są inne cechy 🙂 Wtedy z pewnością o tym napiszę.